Czy widzieliście już nowy serial Netflixa „Matki Pingwinów”? Jeśli nie, to polecam! Nie będę tutaj pisać streszczenia, ale chciałam podzielić się z Wami swoimi przemyśleniami na temat serialu. W sieci zaczęły pojawiać się na jego temat sporo głosów. Zarówno tych bardzo pozytywnych jak i tych krytycznych.
Według mnie serial bardzo potrzebny, choć niektóre wątki mogłyby zostać nieco bardziej poruszone. Na przykład historie rodzinne pozostałych dzieciaków z niepełnosprawnością, bo na tapet zostały głównie wrzucone losy matki bokserki i jej syna w spektrum autyzmu. Choć przyznam szczerze, że było to ciekawe, bo nadal w społeczeństwie autyzm jest tematem tabu i społeczeństwo mało o tym ograniczeniu wie. Ale myślę, że oczekiwałabym więcej po tym 1 sezonie i mam nadzieję, że w kolejnych (o ile zostaną wyemitowane) będą poruszane również historię innych dzieci.
Dla mnie osobiście jak wiecie niepełnosprawność i różne ograniczenia nie są obce, bo sama się z tym zmagam. Pamiętam też czasy szkolne i problemy z jakimi trzeba się było wtedy mierzyć. Edukacja dzieci ze szczególnymi potrzebami wciąż jest w Polsce niedostatecznie „zaopiekowana”. Dlatego, że istnieje wiele przeszkód technicznych, prawnych i tych społecznych, które tą edukację utrudniają. Albo szkoła nie jest dostosowana pod względem architektonicznym, albo nie posiada specjalnie wykwalifikowanych nauczycieli albo procedury przyjęcia dziecka, które ma specjalne potrzeby jest bardzo skomplikowana i poza tymi jeszcze wiele innych przyczyn, które ciągle się namnażają. A to dlatego, że każde dziecko ma swoje indywidualne potrzeby i system nie jest w stanie temu sprostać.
Tylko zastanawia mnie jak się ma do tego tak szeroko rozpowszechniana Dostępność, którą instytucje publiczne mają obowiązek zapewnić, w tym również szkoły. Ustawa o dostępności weszła w życie w 2019 roku. W szkołach może i jest już dużo lepiej pod względem architektonicznym, ale wciąż mentalność społeczeństwa jest taka, że jak dziecko jest niepełnosprawne to pojawiają się problemy i szkoły często nie chcą przyjmować takich uczniów, bo nie ma odpowiedniej opieki medycznej, wykwalifikowanej kadry dydaktycznej (nauczycieli wspomagających), itp. Poza tym branie odpowiedzialności za bezpieczeństwo dziecka z dysfunkcjami też jest dużym problemem. Bo nikt nie chce kłopotów, w razie, gdyby takiemu uczniowi się coś stało. Jest oczywiście możliwość indywidualnego nauczania, ale jeżeli społeczeństwo polskie ma być otwarte i wrażliwe na pewne potrzebny innych ludzi to trzeba zapewniać każdemu uczniowi możliwość nauki w szkole.
Najbardziej poruszyło mnie w tym serialu to, jak zostały przedstawione matki. Jest to bardzo dogłębnie pokazane, że codzienność rodzica jest trudna i nierzadko bolesna. Rodzicielstwo nie jest zawsze szczęśliwe i usłane różami. Często jest to codzienna walka o zdrowie, a nawet życie swojego dziecka, które prawdopodobnie nigdy nie osiągnie pełnej sprawności i zawsze będzie zdane na pomoc innych ludzi. Nie mówiąc już o sprostaniu oczekiwań, które rodzice stawiają dzieciom, bo chcieliby je jak najlepiej wychować. W tym przypadku stawka jest o coś innego… Tu chodzi o danie temu dziecku możliwości, żeby po prostu mogło godnie żyć. A w tym wszystkim rodzice zapominają o sobie. Zapominają, że tak naprawdę bez nich nie ma ich dzieci. Nie mają czasu zadbać o własne potrzeby i zdrowie, bo cały czas poświęcają swoim dzieciom.
Myślę, że to co najczęściej pokazują media to część tej fajniejszej rzeczywistości, ale to co trudne i niewygodne często się po prostu omija. Dlatego warto mówić i pokazywać osoby z niepełnosprawnością, bo tylko tak możemy poznać ten świat. A Ty, obejrzałeś/aś już „Matki Pingwinów”? Co myślisz o tym serialu?